sobota, 11 kwietnia 2009

er zet

poli woli...
całego zająca, zamiast małego, uszatego frankensteina :( kupiłam 3. dwa zginęły w aptece, rzucając się w ataku szału na ziemię. został 1. mówiłam do m - został mi ten jeden, uważaj na niego. dwie minuty później było po wszystkim. mój zając ideał, desperackim skokiem, sięgnął bruku. na zdjęciech uwieczniono er zet - resuscytację zająca. sprawne ręce m i ślina czynią cuda, ale nie tym razem ;D wesołych świąt:)