poli woli...
robić projekty dla przyjemności, dla znajomych i dla greater good - mniej więcej w tej kolejności. ostatnio wreszcie miałam czas, żeby się takimi zająć - i o dziwo - ucierpiały na tym zdjęcia. widać praca, nawet jeśli jest pasją, wymaga oderwania; to samo zajęcie - bez wynagrodzenia i presji opinii czy terminu - staje się czystą frajdą, od której odpoczywać nie trzeba. jednak miesiąc milczenia to zdecydowanie za długo, dlatego dziś, wbrew własnym i niepisanym zasadom, zamiast zdjęć, wrzucam te sylwestrowe bździochy. żeby nie było, że nic nie robię;)
p.s. matko jedyna. kompresja jakaś nienażarta :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz